W tym tygodniu miałam okazję obejrzeć komedię pod wiele mówiącym tytułem "Zack and Miri make a porno":) Komedia bardzo amerykańska, ale momentami zabawna, tak więc nie chciałabym zdradzać szczegółów fabuły, tym którzy zechcą może obejrzeć to wiekopomne dzieło;) Wspomnę tylko, że oglądajac ten właśnie film, zaczęłam zastanawiać się nad pewną kwestią z mojej działki, a mianowicie, czy przygodny seks może aktywować uczucia miłości romantycznej? Często zdarza się to w komediach romantycznych, nie mówiąc już o książkach z serii Harlequin. Z pomocą przyszła mi nieoceniona Helen Fisher, która dokładnie tak postawiony problem postawiła w swoim rozdziale książki "Nowa psychologia miłości". Użyte w tytule posta słowa oznaczają "z seksem pojawiła się miłość", a mawiają tak rdzenni mieszkańcy Nepalu. I jak się okazuje - mają rację! Oczywiście nie jest tak, że zawsze przygodny seks prowadzi do romantycznego uczucia, jednak może się tak zdarzyć.
A teraz trochę biologii:)
Z miłością romantyczną wiąże się podwyższona ilość dopaminy w mózgu. Z kolei seks zwiększa aktywność tego neuroprzekaźnika w mózgu. Dopaminę zawiera także...sperma! Z tego względu kobiety mogą być bardziej podatne na zakochanie się w przygodnym kochanku. Jakby tego było mało, sam orgazm wywołuje napływ oksytocyny i wazopresyny. Te z kolei podstępne substancje powiązane są u ludzi z przywiązaniem.
W świetle tych badań trochę bardziej jasne stało się dla mnie dlaczego Susan w 5 sezonie Desperate Housewives zakochuje się w fachowcu, który malował jej ściany;) Dzięki Helen!
sobota, 20 grudnia 2008
poniedziałek, 15 grudnia 2008
Miłość boli

Właśnie się dowiedziałam, że odtrącenie przez ukochaną osobę pobudza te same obszary w mózgu, co ból fizyczny! Stwierdziła to Helen Fisher w swoich badaniach z użyciem rezonansu magnetycznego. Ponadto w zależności od płci, różne są reakcje na odrzucenie. Mężczyźni częściej popełniają samobójstwa i prześladują partnerki. Z kolei kobiety doświadczają ostrzejszej depresji i częściej rozpamiętują związek. Dodatkowo mogą powtórnie przeżywać traumę, ze względu na skłonność do rozmawiania o porzuceniu. Depresja u obu płci, spowodowana złamanym sercem, może prowadzić nawet do zawału.
Założę się, że niejeden z nas, byłby gotów sporo zapłacić za lek, który potrafiłby czasowo zdeaktywować te obszary!
Założę się, że niejeden z nas, byłby gotów sporo zapłacić za lek, który potrafiłby czasowo zdeaktywować te obszary!
czwartek, 11 grudnia 2008
Czy w sytuacji, gdy skończyła się namiętność w związku, można mówić jeszcze o miłości?
Pytaniem, jak w tytule, zaskoczono ostatnio mojego znajomego. Oczywiście, postanowiłam sprawdzić co na to psychologia miłości.
Tak postawiony problem można rozważyć np. w ramach tzw. prototypowego podejścia do badania miłości (jego autorem jest Beverley Fehr). Podejście to jest o tyle ciekawe, że skupia się nie na teoriach naukowców, ale na tym, co o miłości sądzi przeciętny Kowalski.
Jego autorka zapytała swoich badanych m.in. o to, jak rozumieją pojęcie miłość. Jak się okazało, większość z nich za esencję miłości, a więc jej prototyp, uznała cechy odzwieciedlające miłość przyjacielską (a więc np. zaufanie, opiekuńczość, intymność), podczas gdy namiętność znalazła się na drugim planie. Dodatkowo, Fehr potwierdziła, że bardziej romantyczną płcią są mężczyźni! Skupiają się oni mocniej na namiętności niż kobiety. Z kolei Panie, częściej uważają, że u podstaw miłości powinna leżeć przyjaźń i podchodzą do niej bardziej pragmatycznie.
Najciekawsze jednak w badaniach opartych na koncepcji prototypowej było odkrycie, że związki osób, które o miłości myślą w kategoriach miłości przyjacielskiej, są bardziej stabilne, a partnerzy deklarują wyższą czułość i miłość do siebie, niż Ci, którzy swój związek opierają przede wszystkim na namiętności. Także z zadowoleniem ze związku silniej wiąże się to, ile w nim zaufania, intymności itp. niż namiętności seksualnej czy patrzenia sobie ciągle w oczy. Wynik ten nie dziwi, w kontekście teorii Sternberga, która jasno pokazuje, że naturalny dla związku jest spadek namiętności po jakimś czasie.
Wracając do tematyki mojego dzisiejszego posta, każdy ma prawo do własnego poglądu na miłość. Warto jednak pamiętać, że nasza koncpecja miłości, może znacząco wpływać na naszą satysfakcję ze związku i trwałość relacji z partnerem.
Tak postawiony problem można rozważyć np. w ramach tzw. prototypowego podejścia do badania miłości (jego autorem jest Beverley Fehr). Podejście to jest o tyle ciekawe, że skupia się nie na teoriach naukowców, ale na tym, co o miłości sądzi przeciętny Kowalski.
Jego autorka zapytała swoich badanych m.in. o to, jak rozumieją pojęcie miłość. Jak się okazało, większość z nich za esencję miłości, a więc jej prototyp, uznała cechy odzwieciedlające miłość przyjacielską (a więc np. zaufanie, opiekuńczość, intymność), podczas gdy namiętność znalazła się na drugim planie. Dodatkowo, Fehr potwierdziła, że bardziej romantyczną płcią są mężczyźni! Skupiają się oni mocniej na namiętności niż kobiety. Z kolei Panie, częściej uważają, że u podstaw miłości powinna leżeć przyjaźń i podchodzą do niej bardziej pragmatycznie.
Najciekawsze jednak w badaniach opartych na koncepcji prototypowej było odkrycie, że związki osób, które o miłości myślą w kategoriach miłości przyjacielskiej, są bardziej stabilne, a partnerzy deklarują wyższą czułość i miłość do siebie, niż Ci, którzy swój związek opierają przede wszystkim na namiętności. Także z zadowoleniem ze związku silniej wiąże się to, ile w nim zaufania, intymności itp. niż namiętności seksualnej czy patrzenia sobie ciągle w oczy. Wynik ten nie dziwi, w kontekście teorii Sternberga, która jasno pokazuje, że naturalny dla związku jest spadek namiętności po jakimś czasie.
Wracając do tematyki mojego dzisiejszego posta, każdy ma prawo do własnego poglądu na miłość. Warto jednak pamiętać, że nasza koncpecja miłości, może znacząco wpływać na naszą satysfakcję ze związku i trwałość relacji z partnerem.
niedziela, 7 grudnia 2008
Nocne rozmyślania o psychologii miłości
Trudny listopad zmusił mnie do zaniedbania bloga. W końcu jednak mam trochę czasu na złapanie oddechu i ten fakt oraz zbliżający się termin nadesłania artykułu na konferencję, sprawiają, że psychologia miłości znowu znalazła się w centrum moich zainteresowań. Jednocześnie jednak, odezwał się we mnie niewierny Tomasz (osoby, którym metafory rodem z Biblii są obce, polecam Wikipedię http://pl.wikipedia.org/wiki/Tomasz_Aposto%C5%82) i zaczęłam zastanawiać się, czy jest w ogóle możliwe ujęcie miłości naukowych ramach?
Podsumowując, zdecydowanie są takie chwile, gdy żałuję, że nie poszłam na Politechnikę. Podejrzewam, że projektowanie na przykład instalacji wodnych, nie skłaniałoby do rozmyślania o tzw. "życiu", a przynajmniej nie w takim stopniu jak psychologia (i to jeszcze miłości!).
Podsumowując, zdecydowanie są takie chwile, gdy żałuję, że nie poszłam na Politechnikę. Podejrzewam, że projektowanie na przykład instalacji wodnych, nie skłaniałoby do rozmyślania o tzw. "życiu", a przynajmniej nie w takim stopniu jak psychologia (i to jeszcze miłości!).
czwartek, 13 listopada 2008
"Więcej własnych przemyśleń..."
Idąc za radą dobrze życzącego mi kolegi (kłaniam się!) postanowiłam zamieszczać na blogu więcej własnych rozważań - zaczynając od dziś:)
Tak więc jeśli miałabym wskazać intrygującą mnie najbardziej kwestię z zakresu psychologii miłości byłoby to zjawisko końca miłości. Chciałabym tu od razu podkreślić, że interesuje mnie nie tyle rozstanie, rozpad związku, a rzeczywiście koniec uczucia, jakim partnerzy się darzą. Idąc tym tropem, można by powiedzieć, że następuje on wtedy, kiedy ktoś stwierdza, że po prostu nie kocha już drugiej osoby. Z drugiej jednak strony, czy sytuacja, w której kochający się partnerzy decydują się na rozstanie i niezależnie od własnych uczuć stwierdzają, że nie chcą (nie mogą) już ze sobą być, również nie stanowi w pewnym sensie końca miłości? Tak więc pierwsze pytanie, które sobie zadaję brzmi kiedy tak naprawdę można powiedzieć, że koniec miłości nastąpił? Jak to zwykle bywa, jedno pytanie rodzi następne. Jeśli bowiem stwierdzamy, że miłość może się skończyć (co jest dosyć oczywiste), w takim razie czy można wskazać jeden punkt kiedy to następuje, czy jest to raczej proces z określonymi etapami? No i oczywiście - czy w naturę miłości wpisany jest jej nieuchronny koniec?
Osobiście jestem zwolennikiem teorii, że koniec miłości w dużej mierze zależy od tego, jak tą miłość definiujemy. I tak na przykład, jeśli miłość kojarzymy przede wszystkim z początkowymi jej etapami, czyli tzw. "motylami w brzuchu", kolejny etap związku łatwo możemy uznać za koniec miłości, a "prawdziwej" miłości iść szukać gdzie indziej. Ale ten wątek rozwinę następnym razem (mile widziane komentarze, co o tym sądzicie), bo w ramach czynienia bloga bardziej osobistym, nie boję się przyznać, że oczy same mi się zamykają i zdecydowanie czas już iść spać:)
Tak więc jeśli miałabym wskazać intrygującą mnie najbardziej kwestię z zakresu psychologii miłości byłoby to zjawisko końca miłości. Chciałabym tu od razu podkreślić, że interesuje mnie nie tyle rozstanie, rozpad związku, a rzeczywiście koniec uczucia, jakim partnerzy się darzą. Idąc tym tropem, można by powiedzieć, że następuje on wtedy, kiedy ktoś stwierdza, że po prostu nie kocha już drugiej osoby. Z drugiej jednak strony, czy sytuacja, w której kochający się partnerzy decydują się na rozstanie i niezależnie od własnych uczuć stwierdzają, że nie chcą (nie mogą) już ze sobą być, również nie stanowi w pewnym sensie końca miłości? Tak więc pierwsze pytanie, które sobie zadaję brzmi kiedy tak naprawdę można powiedzieć, że koniec miłości nastąpił? Jak to zwykle bywa, jedno pytanie rodzi następne. Jeśli bowiem stwierdzamy, że miłość może się skończyć (co jest dosyć oczywiste), w takim razie czy można wskazać jeden punkt kiedy to następuje, czy jest to raczej proces z określonymi etapami? No i oczywiście - czy w naturę miłości wpisany jest jej nieuchronny koniec?
Osobiście jestem zwolennikiem teorii, że koniec miłości w dużej mierze zależy od tego, jak tą miłość definiujemy. I tak na przykład, jeśli miłość kojarzymy przede wszystkim z początkowymi jej etapami, czyli tzw. "motylami w brzuchu", kolejny etap związku łatwo możemy uznać za koniec miłości, a "prawdziwej" miłości iść szukać gdzie indziej. Ale ten wątek rozwinę następnym razem (mile widziane komentarze, co o tym sądzicie), bo w ramach czynienia bloga bardziej osobistym, nie boję się przyznać, że oczy same mi się zamykają i zdecydowanie czas już iść spać:)
wtorek, 11 listopada 2008
Miłość jest opowieścią
Robert Sternberg, znany z trójwartościowej teorii miłości (wspominam o niej w Definicjach miłości) jest również autorem teorii miłości jako opowieści. Według niej, każdy z nas ma swoją opowieść określającą czym jest idealna miłość i czego szukamy w związkach. Co ważne, zachowania naszych partnerów interpretujemy przez pryzmat własnej opowieści. Tak więc, od tego czy nasze opowieści są zgodne, czy też wykluczają się wzajemnie, zależy w dużej mierze sukces związku.
To by było na tyle, jeśli chodzi o założenia teoretyczne. A poniżej przykładowe opowieści o miłości :) Tym, którzy nie odnajdą się w żadnym z opisów zachęcam do zapoznania się z pozostałymi opowieściami u źródła, czyli w książce Sternberga "Miłość jest opowieścią" (2001).
Opowieść o ogrodzie
Jedna z najpopularniejszych opowieści. Związek postrzegany jest w niej jako ogród, który aby przetrwał i rozkwitał trzeba stale pielęgnować. Generalnie jest to opowieść, która przyczynia się do trwałości związku oraz wzmacnia przyjaźń pomiędzy partnerami. Niebezpieczna jest jednak sytuacja, gdy troska o stan związku stanie się nadmierna (zbyt częste podlewanie może być równie niebezpieczne dla kwiatów jak susza) lub zabraknie w nim spontaniczności.
Opowieść o nauczycielu i uczniu
Podstawę związku stanowi asymetria, uzupełnianie się ról. Jedna osoba w związku przyjmuje rolę nauczyciela, druga zaś ucznia. Dzieje się tak często, gdy jedna z osób jest starsza czy bardziej doświadczona zawodowo. Opowieść ta nie wyklucza zamiany ról w zależności od dziedziny życia i sytuacja wymieniania się rolami jest najlepsza dla związku tego typu. Jednakże nierównomierne rozłożenie władzy może przyczynić się do zakończenia związku, np. jeśli uczeń będzie miał wreszcie dosyć swojej roli.
Opowieść baśniowa
Dla tej opowieści charakterystyczne są przekonania, że można żyć długo i szczęśliwie, jeżeli tylko znajdzie się swojego idealnego partnera - swoją drugą połówkę. Ich efektem może być ciąg rozczarowań, tym bardziej, że bajki nie mówią o tym jak żyć, a baśniowym oczekiwaniom naprawdę trudno sprostać. Jeśli jednak partnerzy mają oczekiwania oparte na bardziej realistycznych podstawach, mają szansę na znalezienie w swoich związkach prawdziwej głębi, gdyż są gotowi na wiele by uszczęśliwić ukochaną osobę.
Opowieść policjancie i podejrzanym
Policjant to osoba, która nie ufa partnerowi (podejrzanemu) i stara się go nieustannie mieć na oku. Chce, aby przestrzegał on wymyślonych przez niego praw. Ta opowieść niestety nie rokuje najlepiej. Policjant coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością, a dla podejrzanego, nawet jeśli na początku czuł, że jest otaczany troską i uwagą, może ta opowieść skończyć się utratą wolności i godności. W skrajnych przypadkach jego zdrowie fizyczne i psychiczne jest zagrożone, tym bardziej, że największą zbrodnią dla policjanta będzie próba uwolnienia się od związku.
Opowieść o dziele sztuki
W tej opowieści charakterystyczne jest koncentrowanie się na wyglądzie zewnętrznym partnera. Pozytywną jej cechą jest pociąg fizyczny, jaki partnerzy czują do siebie. Nietrudno jednak odgadnąć, że utrata atrakcyjności fizycznej spowoduje utratę zainteresowania partnera. Jak pisze Sternberg, zwłaszcza mężczyźni są gotowi "kupować nowe dzieła sztuki";)
Opowieść o grze
To rodzaj opowieści, w której partnerzy (oboje lub tylko jeden z nich) uważają, że miłość jest jak gra, w której jedna osoba wygrywa, a druga przegrywa. Związek zawiera zatem element współzawodnictwa, a partnerzy prowadzą skrupulatnie rachunek zysków i strat. Gra może stanowić źródło poczucia ekscytacji i zabawy. Jeżeli jednak partnerzy skupią na współzawodnictwie, zamiast budowaniu intymności i ogarnie ich obsesja zwycięstwa - może to zagrozić ich związkowi. Z kolei, gdy jedna z osób nie zdaje sobie sprawy, że bierze udział w grze lub nie zna jej zasad - gra staje się destrukcyjna. Jedna z osób może bowiem czuć się nieustannie przegrana i tak być postrzegana przez partnera.
To by było na tyle, jeśli chodzi o założenia teoretyczne. A poniżej przykładowe opowieści o miłości :) Tym, którzy nie odnajdą się w żadnym z opisów zachęcam do zapoznania się z pozostałymi opowieściami u źródła, czyli w książce Sternberga "Miłość jest opowieścią" (2001).
Opowieść o ogrodzie
Jedna z najpopularniejszych opowieści. Związek postrzegany jest w niej jako ogród, który aby przetrwał i rozkwitał trzeba stale pielęgnować. Generalnie jest to opowieść, która przyczynia się do trwałości związku oraz wzmacnia przyjaźń pomiędzy partnerami. Niebezpieczna jest jednak sytuacja, gdy troska o stan związku stanie się nadmierna (zbyt częste podlewanie może być równie niebezpieczne dla kwiatów jak susza) lub zabraknie w nim spontaniczności.
Opowieść o nauczycielu i uczniu
Podstawę związku stanowi asymetria, uzupełnianie się ról. Jedna osoba w związku przyjmuje rolę nauczyciela, druga zaś ucznia. Dzieje się tak często, gdy jedna z osób jest starsza czy bardziej doświadczona zawodowo. Opowieść ta nie wyklucza zamiany ról w zależności od dziedziny życia i sytuacja wymieniania się rolami jest najlepsza dla związku tego typu. Jednakże nierównomierne rozłożenie władzy może przyczynić się do zakończenia związku, np. jeśli uczeń będzie miał wreszcie dosyć swojej roli.
Opowieść baśniowa
Dla tej opowieści charakterystyczne są przekonania, że można żyć długo i szczęśliwie, jeżeli tylko znajdzie się swojego idealnego partnera - swoją drugą połówkę. Ich efektem może być ciąg rozczarowań, tym bardziej, że bajki nie mówią o tym jak żyć, a baśniowym oczekiwaniom naprawdę trudno sprostać. Jeśli jednak partnerzy mają oczekiwania oparte na bardziej realistycznych podstawach, mają szansę na znalezienie w swoich związkach prawdziwej głębi, gdyż są gotowi na wiele by uszczęśliwić ukochaną osobę.
Opowieść policjancie i podejrzanym
Policjant to osoba, która nie ufa partnerowi (podejrzanemu) i stara się go nieustannie mieć na oku. Chce, aby przestrzegał on wymyślonych przez niego praw. Ta opowieść niestety nie rokuje najlepiej. Policjant coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością, a dla podejrzanego, nawet jeśli na początku czuł, że jest otaczany troską i uwagą, może ta opowieść skończyć się utratą wolności i godności. W skrajnych przypadkach jego zdrowie fizyczne i psychiczne jest zagrożone, tym bardziej, że największą zbrodnią dla policjanta będzie próba uwolnienia się od związku.
Opowieść o dziele sztuki
W tej opowieści charakterystyczne jest koncentrowanie się na wyglądzie zewnętrznym partnera. Pozytywną jej cechą jest pociąg fizyczny, jaki partnerzy czują do siebie. Nietrudno jednak odgadnąć, że utrata atrakcyjności fizycznej spowoduje utratę zainteresowania partnera. Jak pisze Sternberg, zwłaszcza mężczyźni są gotowi "kupować nowe dzieła sztuki";)
Opowieść o grze
To rodzaj opowieści, w której partnerzy (oboje lub tylko jeden z nich) uważają, że miłość jest jak gra, w której jedna osoba wygrywa, a druga przegrywa. Związek zawiera zatem element współzawodnictwa, a partnerzy prowadzą skrupulatnie rachunek zysków i strat. Gra może stanowić źródło poczucia ekscytacji i zabawy. Jeżeli jednak partnerzy skupią na współzawodnictwie, zamiast budowaniu intymności i ogarnie ich obsesja zwycięstwa - może to zagrozić ich związkowi. Z kolei, gdy jedna z osób nie zdaje sobie sprawy, że bierze udział w grze lub nie zna jej zasad - gra staje się destrukcyjna. Jedna z osób może bowiem czuć się nieustannie przegrana i tak być postrzegana przez partnera.
niedziela, 9 listopada 2008
Czy miłość trwa wiecznie?

To tytuł książki, którą udało mi się wyszperać w Empiku, w morzu dzieł, takich jak "Seks pozycje: 100 i więcej dogłębnych wskazówek", "Jak poderwać dziewczynę w 5 minut", "Fotograficzna kamasutra" oraz zdecydowanie numero uno jesli chodzi o mnie - "Cycus i penias na randce":) Na szczęście książka, o której chcę napisać, nie ma z powyższymi poradnikami zbyt wiele wspólnego. Chciałabym podkreślić, że jako solidny naukowiec, z pewnością kiedyś przeczytam również i te pozycje, a wrażeniami podzielę się na blogu;) Na ten moment skupię się jednak na "Czy miłość trwa wiecznie?".
Jest to książka autorstwa Stephena A. Mitchella, profesora psychologii, specjalizującego się w tzw. psychoanalizie związków, a jednoczesnie klinicystę z ogromnym doświadczeniem. Kupiłam ją zaledwie wczoraj i nadal czytam, ale już zdążyła wywrzeć na mnie ogromne wrażenie. Autor prezentuje świeże i przekonujące spojrzenie na rutynę i spadek poziomu namiętności w długotrwałych związkach. Przekonuje, że wygasanie namiętności nie jest samoczynne, że często sami się do tego przyczyniamy. Namiętność jawi się tu jako złożone i niebezpieczne zjawisko, które może stać w sprzeczności z przewidywalnością i stałością, jakich oczekujemy od związku. Innymi słowy, chcemy związku, który da nam poczucie bezpieczeństwa, zaczynamy więc traktować partnera/partnerkę jako kogoś przewidywalnego, dobrze poznanego = nudnego. Zapewniając sobie poczucie bezpieczeństwa, na którym tak nam zależy, zapominamy, że takie przekonania o partnerze są tylko rozbudowaną fantazją (jak pisze Mitchell "Ona nie jest taką osobą, za jaką ją uważałem", to typowe zdanie zdradzonej osoby). Co więcej przekonania te zabijają namiętność w związku, która " żywi się tylko tym, co nowe, tajemnicze i niebezpieczne". Autor stara się również pokazać, że rutyna, w którą wpaść mogą partnerzy w długim związku jest czynnikiem, który ma nas bronić przed ewentualnym zranieniem wynikającym z romantycznej miłości, a tak naprawdę tę miłość zabija...
Książkę na pewno przeczytam od deski do deski, a przy okazji zachęcam do obejrzenia, utrzymanego w podobnym klimacie, filmu z 1995 roku - Don Juan DeMarco.
AKTUALIZACJA
Odpowiadając na trafiające do mnie uwagi - nie wymyśliłam sobie tytułów tych poradników. Taka kreatywność to wyższy stopień wtajemniczenia, którego jeszcze niestety nie dostąpiłam. Cycus i penias istnieją naprawdę:)
wtorek, 4 listopada 2008
Dlaczego Psychologia miłości
Pomyślałam sobie, że skoro już zamieściłam fachowy wstęp;) nie zaszkodzi trochę prywaty w postaci informacji, dlaczego zainteresowała mnie właśnie Psychologia miłości. A odpowiedź jest w sumie krótka i banalna. Po pierwsze dlatego, iż jestem zwolenniczką Psychologii, która zajmuje się sprawami istotnymi dla każdego z nas. A niech ktoś zaprzeczy, że miłość do takich spraw nie należy:) A po drugie, doszłam do wniosku, że jeśli się doktoryzować z czegoś, to niech to będzie chociaż ciekawe. I by było na tyle w temacie:)
poniedziałek, 3 listopada 2008
Ilu badaczy-tyle definicji miłości
A poniżej, kilka z nich (wybranych subiektywnie i absolutnie nie wyczerpujących tematu):
- Miłość jest zbiorem wykształconych ewolucyjnie błędów decyzyjnych. Według tej perspektywy nasz umysł jest zbiorem błędów, które wpływając na sposób interpretacji zdarzeń, podejmowania decyzji itp., promują zachowania ułatwiające przetrwanie i reprodukcję. Błędem, który sprzyja zwiazkom miłosnym jest np. hiperczujność na niewierność partnera!
- W nurcie ewolucyjnym, miłość definiuje się jako inwestycję emocjonalną, która ma konsekwencje dla reprodukcji lub zwiększania dostosowania. Tu chyba nie trzeba nic tłumaczyć - przynajmniej starszym czytelnikom;)
- Miłość rozumiana w kategoriach 3 składników: intymności, namiętności i zaangażowania to podejście Sternberga. Łatwo można sobie wyobrazić, że trzy wymienione składniki tworzą w różnych kombinacjach, różne rodzaje miłości
- I na koniec jedna z ciekawszych według mnie definicji: miłość to responsywność społeczna w związkach. Responywność w uproszczeniu oznacza sytuację, gdy jedna osoba odsłania swoje potrzeby lub pragnienia, a partner w odpowiedzi skupia całkowitą uwagę na jej dobrostanie i reaguje w sposób sprzyjający jej szczęściu. Podejście może wybiórcze, ale jakże przekonywujące!
Start bloga
Po co powstał ten blog?
Przede wszystkim po to, by przedstawiać ciekawe wyniki badań i przemyśleń naukowców, zajmujących się psychologią miłości "zawodowo". Przy okazji zamierzam oswajać miłość, traktując ją jako zjawisko nadające się do naukowej analizy:)
Wreszcie last but not least, blog ma zmusić autorkę do nieustannego aktualizowania swojej wiedzy w zakresie psychologii miłości właśnie;)
Zapraszam zatem do czytania, komentowania i polemizowania! A realizując również ostatni cel bloga, przyzwalam na wirtualne klapsy, jeśli autorka będzie się na nim zbyt rzadko udzielać;)
Przede wszystkim po to, by przedstawiać ciekawe wyniki badań i przemyśleń naukowców, zajmujących się psychologią miłości "zawodowo". Przy okazji zamierzam oswajać miłość, traktując ją jako zjawisko nadające się do naukowej analizy:)
Wreszcie last but not least, blog ma zmusić autorkę do nieustannego aktualizowania swojej wiedzy w zakresie psychologii miłości właśnie;)
Zapraszam zatem do czytania, komentowania i polemizowania! A realizując również ostatni cel bloga, przyzwalam na wirtualne klapsy, jeśli autorka będzie się na nim zbyt rzadko udzielać;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)