sobota, 20 grudnia 2008

Naso pasyo, maya basyo

W tym tygodniu miałam okazję obejrzeć komedię pod wiele mówiącym tytułem "Zack and Miri make a porno":) Komedia bardzo amerykańska, ale momentami zabawna, tak więc nie chciałabym zdradzać szczegółów fabuły, tym którzy zechcą może obejrzeć to wiekopomne dzieło;) Wspomnę tylko, że oglądajac ten właśnie film, zaczęłam zastanawiać się nad pewną kwestią z mojej działki, a mianowicie, czy przygodny seks może aktywować uczucia miłości romantycznej? Często zdarza się to w komediach romantycznych, nie mówiąc już o książkach z serii Harlequin. Z pomocą przyszła mi nieoceniona Helen Fisher, która dokładnie tak postawiony problem postawiła w swoim rozdziale książki "Nowa psychologia miłości". Użyte w tytule posta słowa oznaczają "z seksem pojawiła się miłość", a mawiają tak rdzenni mieszkańcy Nepalu. I jak się okazuje - mają rację! Oczywiście nie jest tak, że zawsze przygodny seks prowadzi do romantycznego uczucia, jednak może się tak zdarzyć.

A teraz trochę biologii:)

Z miłością romantyczną wiąże się podwyższona ilość dopaminy w mózgu. Z kolei seks zwiększa aktywność tego neuroprzekaźnika w mózgu. Dopaminę zawiera także...sperma! Z tego względu kobiety mogą być bardziej podatne na zakochanie się w przygodnym kochanku. Jakby tego było mało, sam orgazm wywołuje napływ oksytocyny i wazopresyny. Te z kolei podstępne substancje powiązane są u ludzi z przywiązaniem.

W świetle tych badań trochę bardziej jasne stało się dla mnie dlaczego Susan w 5 sezonie Desperate Housewives zakochuje się w fachowcu, który malował jej ściany;) Dzięki Helen!

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Miłość boli


Właśnie się dowiedziałam, że odtrącenie przez ukochaną osobę pobudza te same obszary w mózgu, co ból fizyczny! Stwierdziła to Helen Fisher w swoich badaniach z użyciem rezonansu magnetycznego. Ponadto w zależności od płci, różne są reakcje na odrzucenie. Mężczyźni częściej popełniają samobójstwa i prześladują partnerki. Z kolei kobiety doświadczają ostrzejszej depresji i częściej rozpamiętują związek. Dodatkowo mogą powtórnie przeżywać traumę, ze względu na skłonność do rozmawiania o porzuceniu. Depresja u obu płci, spowodowana złamanym sercem, może prowadzić nawet do zawału.

Założę się, że niejeden z nas, byłby gotów sporo zapłacić za lek, który potrafiłby czasowo zdeaktywować te obszary!

czwartek, 11 grudnia 2008

Czy w sytuacji, gdy skończyła się namiętność w związku, można mówić jeszcze o miłości?

Pytaniem, jak w tytule, zaskoczono ostatnio mojego znajomego. Oczywiście, postanowiłam sprawdzić co na to psychologia miłości.

Tak postawiony problem można rozważyć np. w ramach tzw. prototypowego podejścia do badania miłości (jego autorem jest Beverley Fehr). Podejście to jest o tyle ciekawe, że skupia się nie na teoriach naukowców, ale na tym, co o miłości sądzi przeciętny Kowalski.

Jego autorka zapytała swoich badanych m.in. o to, jak rozumieją pojęcie miłość. Jak się okazało, większość z nich za esencję miłości, a więc jej prototyp, uznała cechy odzwieciedlające miłość przyjacielską (a więc np. zaufanie, opiekuńczość, intymność), podczas gdy namiętność znalazła się na drugim planie. Dodatkowo, Fehr potwierdziła, że bardziej romantyczną płcią są mężczyźni! Skupiają się oni mocniej na namiętności niż kobiety. Z kolei Panie, częściej uważają, że u podstaw miłości powinna leżeć przyjaźń i podchodzą do niej bardziej pragmatycznie.

Najciekawsze jednak w badaniach opartych na koncepcji prototypowej było odkrycie, że związki osób, które o miłości myślą w kategoriach miłości przyjacielskiej, są bardziej stabilne, a partnerzy deklarują wyższą czułość i miłość do siebie, niż Ci, którzy swój związek opierają przede wszystkim na namiętności. Także z zadowoleniem ze związku silniej wiąże się to, ile w nim zaufania, intymności itp. niż namiętności seksualnej czy patrzenia sobie ciągle w oczy. Wynik ten nie dziwi, w kontekście teorii Sternberga, która jasno pokazuje, że naturalny dla związku jest spadek namiętności po jakimś czasie.

Wracając do tematyki mojego dzisiejszego posta, każdy ma prawo do własnego poglądu na miłość. Warto jednak pamiętać, że nasza koncpecja miłości, może znacząco wpływać na naszą satysfakcję ze związku i trwałość relacji z partnerem.

niedziela, 7 grudnia 2008

Nocne rozmyślania o psychologii miłości

Trudny listopad zmusił mnie do zaniedbania bloga. W końcu jednak mam trochę czasu na złapanie oddechu i ten fakt oraz zbliżający się termin nadesłania artykułu na konferencję, sprawiają, że psychologia miłości znowu znalazła się w centrum moich zainteresowań. Jednocześnie jednak, odezwał się we mnie niewierny Tomasz (osoby, którym metafory rodem z Biblii są obce, polecam Wikipedię http://pl.wikipedia.org/wiki/Tomasz_Aposto%C5%82) i zaczęłam zastanawiać się, czy jest w ogóle możliwe ujęcie miłości naukowych ramach?

Podsumowując, zdecydowanie są takie chwile, gdy żałuję, że nie poszłam na Politechnikę. Podejrzewam, że projektowanie na przykład instalacji wodnych, nie skłaniałoby do rozmyślania o tzw. "życiu", a przynajmniej nie w takim stopniu jak psychologia (i to jeszcze miłości!).