czwartek, 28 maja 2009

M. w druku


Wybaczcie, że się chwalę, ale wpadła mi ostatnio w ręce książka o miłości z rozdziałem... mojego autorstwa:) Cała sytuacja była trochę jak z Monty Pythona, a dla mnie szok totalny, bo nie spodziewałam się jej ujrzeć leżącej tak po prostu w księgarni. Z całym jednak szacunkiem do mojej pracy, nie polecam tego rozdziału do czytania:) Jest on raczej przeglądowy niż twórczy i dość mocno teoretyczny, co nie zmienia faktu, że cieszę się z tego, że jest.

A dla tych, którzy nie mają w zwyczaju snuć się po księgarniach i przeglądać książki o miłości, zamieszczam tzw. zajawkę w postaci fotosa.