Wybaczcie, że się chwalę, ale wpadła mi ostatnio w ręce książka o miłości z rozdziałem... mojego autorstwa:) Cała sytuacja była trochę jak z Monty Pythona, a dla mnie szok totalny, bo nie spodziewałam się jej ujrzeć leżącej tak po prostu w księgarni. Z całym jednak szacunkiem do mojej pracy, nie polecam tego rozdziału do czytania:) Jest on raczej przeglądowy niż twórczy i dość mocno teoretyczny, co nie zmienia faktu, że cieszę się z tego, że jest.
A dla tych, którzy nie mają w zwyczaju snuć się po księgarniach i przeglądać książki o miłości, zamieszczam tzw. zajawkę w postaci fotosa.
4 komentarze:
I tak gratulacje, mnie jeszcze nikt nie puścił do druku chociaż bywam genialna
A jaki tytuł, bo słabo widać, i jaka książka gdyby jednak chciało się przeczytać?
Hmmm, naprawdę nie do końca czuję, że jest się czym chwalić, tym bardziej, ze myślałam, ze ten artykuł nie ujrzy światła dziennego. Przemyślę więc, czy zdradzać szczegóły;)
Ja chyba jedank wiem - wydawwnictw marszałka? jestem blisko? widzialem te ksiażkę w czyteli IS UMK. CZy to ta?
Prześlij komentarz