środa, 29 kwietnia 2009

Miłość niejedno ma imię, czyli odrobina prywaty;)

Kwiecień się kończy i nie mam już żadnego usprawiedliwienia dla własnego lenistwa, a zatem uroczyście otwieram nowy rozdział blogowania. Za jakiś czas opublikuję krótką ankietkę i już dziś zwracam się z gorącą prośbą o spamowanie znajomych linkiem do niej:)

Zanim jednak to się stanie, prezentuję dziś moje Kochanie (patrz załączony obrazek). Na tym oto sprzęcie śmigam po trójmiejskim deptaku (no może śmigam to za duże słowo) i cieszę się, że w końcu nadeszła wiosna:)

A kto jeszcze nie doznał miłosnych uniesień na rowerze, najwyraźniej nigdy nie miał pod sobą pełnokrwistej holenderki:P

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Po deptaku to się depce albo drepce :-) BTW, pozazdrościć pięknej Holenderki - jeżeli jeszcze nie ma imienia, proponuję Helga...

Anonimowy pisze...

Pisze stały mieszkaniec Trójmiasta do wszystkich nietutejszych: Trójmiejski tzw. deptak składa się z części do dreptania i ścieżki rowerowej. Każdemu według możliwości. A wiosną dostarczajmy sobie endorfin na wszystkie możliwe znane nam sposoby!!!